To nie jest tak, że nie czytam kryminałów. Próbowałam oczywistych skandynawskich, zerknęłam na parę polskich, a teraz przychodzę do Was, by powiedzieć, że czas zwrócić oczy w stronę Czech. Może się wydawać, że nie zerkam na lektury mające na chwilę oderwać mnie od rzeczywistości i ciężkich przemyśleń. Coś mi mówiło, że ta pozycja z serii „Czeski Krymi” będąca początkiem nowego cyklu powieści kryminalnych, wnosi do gatunku coś więcej niż kryminalna intryga czy wartka akcja trzymająca w napięciu do końca, sprawiając, że zarywamy noc, by dobrnąć do ostatniej strony i poznać rozwiązanie zagadki. Wydawnictwo Afera udowadnia po raz kolejny, że w świecie literatury wyszukuje treści dalekie od banału i generalizacji, ponieważ Przedawnienie to nie jest takie sobie po prostu kolejne „czeskie krymi”, ale mięsista powieść z dobrze skonstruowaną fabułą i ważną historią w tle.

Byłem w filozoficznym nastroju. – Myślę o tym wszystkim, co tutaj się działo. W czasie wojny, po wojnie, kiedy zaczął się komunizm. Miejscowi sporo przeszli. Mój towarzysz siedział wpatrzony w ciemniejące niebo i zasłuchany chyba bardziej w szum strumienia niż mój głos. Urwałem. W głowie wciąż miałem jednak kołowrót. Myślałem o historii milczenia i kłamstw, historii wielkiej ściemy – bo tak należałoby to nazwać – która wpisana była w dzieje naszego kraju. (…) Pamiętam, jak w liceum pomału zaczynałem rozumieć, że z tym światem jest coś nie tak. 

Przytoczeni „miejscowi” w powyższym cytacie mieszkają w nielicznej społeczności w Pasečkach. Ta czeska powieść kryminalna przyjmuje ciekawą formę podwójnej narracji, kiedy to starszy opowiada historię młodszemu, co wyróżnione jest w tej książce zmianą używanej czcionki. Snującym tę zagadkową opowieść jest Ondřej Novotný, obiecujący polityk, który jest kandydatem na ministra spraw zagranicznych. Słucha i przepytuje go Tomáš Volf, policjant po nieudanym śledztwie zdegradowany z dochodzeniówki do archiwum. Siedząc tam natyka się na akta dawnej sprawy w nadziei, że rozwiązując ją wróci do łask. W znalezionych aktach brakuje paru kluczowych stron, dlatego udaje się do policjanta prowadzącego tę sprawę, wplątując czytelnika w grę zagwozdek, który z nich jest bardziej przebiegły i co skrywa. Od pierwszych stron daje się odczuć obiecująca gra pomiędzy tymi dwoma, kiedy nie będziemy wiedzieć kto jest tym dobrym, a kto złym gliną.

Czyż ta okładka nie jest zachwycająca? Wymowna czerwona plama symbolizująca zapewne krew z przedawnionych zbrodni, spływa z malowniczej, pozornie stoicko zielonej wyżyny teraźniejszości, która zakryła grzechy sprzed lat. Jest to pierwszy kryminał, który wymagał ode mnie cierpliwości, nie narzucając się z licznymi wskazówkami mającymi z czytelnika czynić detektywa. Treści spływają po nas powoli jak ten okładkowy strumień czerwieni. Długo mogłabym też pisać o świetnym doborze tytułu do treści. Tytułu, który nie mówi wyłącznie o przedawnionych zbrodniach, które domagają się sprawiedliwości po nagłym zainteresowaniu młodego policjanta. Wszystko w tej powieści snuje się w wolnej, ponurej aurze czeskich rejonów, co żywo przemawia do czytelnika, bezproblemowo przenosząc go do roku 1991, kiedy to popełnione dwa tajemnicze morderstwa.

Istotnym dla akcji jest wspomnieć, że wymieniona tutaj miejscowość leży na granicy czesko-austriackiej. Nie bez znaczenia będą tutaj licznie występujące i omawianie wątki historyczne. Choć zanim zaczniemy zagłębiać się w treść, autor informuje nas, że nie miał zamiaru wywoływać dyskusji, zachęcać kogoś do zmiany poglądów czy stworzyć wierny portret pewnej epoki czeskiej historii, ale jedynie napisać kryminał. Mimo tego zapewnienia, kończąc lekturę trudno oprzeć się wrażeniu, że Jiří Březina robi wszystkie z powyższych. Poczujemy tutaj duszącą atmosferę czeskiego miasteczka, którego nie ominęła dotkliwa historia. 

Czarne karty historii tego obszaru z czasów wojny stanowią istotny element fabuły, co sprawia że ta powieść kryminalna wybiega nieco poza swoje ramy gatunkowe przepoczwarzając ją w trudny dialog dotyczący winy i kary. Na tej granicy Czesi i Austriacy do pewnego momentu żyli razem w zgodzie. Jednak ta powieść przybliży również haniebną historię wysiedleń i wykradania majątku niemieckich obywateli po klęsce III Rzeszy. Zemsta czeskich patriotów za poczynania Niemców doprowadziła nie tylko do grabieży majątku, ale i gwałtów i psychicznych nękań. Wspominam o tym, bo połączenie wątków kryminalnych ze skomplikowaną przeszłością to nie lada wyczyn dla wyobraźni autora i stanowi jedną z najmocniejszych stron tej książki.

Ta swoista opowieść w opowieści zostawi czytelnika z ważnym pytaniem o istotę samosądów, winy i kary oraz tego jak cienka jest granica między sprawiedliwością a niesprawiedliwością. Przeplatająca się narracja trzecio- i pierwszosobowa na pewno dodaje wartkości akcji, która w tej powieści na ogół kojarzy mi się bardzo czesko – wlecze się, snuje, wije i nigdzie nie spieszy, by ostatecznie dojść do ważnych wniosków i rozwiązania akcji, które może wcale nie da nikomu żadnej nauczki. Fani wątków kryminalnych niech nie zniechęcają się tym tempem czy wyraźnie zarysowaną obecnością historii w tej książce, ponieważ nic nie czyni książki bardziej wartościową niż to, że opowiada po części sfabularyzowaną prawdę, a Jiří Březina uczynił ze swojego dzieła dodatkowo angażujący kryminał, w którym nie ma strzelanin, wątków erotycznych, uwodzenia tanimi sztuczkami, ale jedynie historia warta opowiedzenia bazująca na dwóch tajemniczych morderstwach. To wszystko sprawi, że chętnie sięgnięcie po kolejne książki w serii „Czeskie Krymi”.

 

 

Jiří Březina, Przedawnienie, tłumaczenie Agata Wróbel, maj 2018, Wydawnictwo Afera