Zbliżają się Święta, koniec roku, panika zakupów prezentowych i zalew rocznych podsumowań, zanim to jednak nastąpi czeka nas jeszcze parę ciekawych książek, z którymi warto zakończyć rok. Zatem przedstawione lektury nie są jedynie premierami z ostatniego czasu, ale też czymś, co warto mieć na swojej półce, niektóre już nabyłam, inne czekają na przygarnięcie na regał. Moją uwagę pochłonęły dość ciężkie tematycznie lektury na zakończenie roku. Zerknijcie.

Wydawnictwo Austeria  dostarczyło nam w tym roku może jedną z najważniejszych publikacji i bardzo chciałam Wam o niej powiedzieć. „Dziennik z getta łódzkiego” Rywki Lipszyc. Są książki, które nie potrzebują kolorowych opisów, bo historia krzyczy za nie sama. To jedna z nich. „Wiosną 1945 r. w ruinach III krematorium w KL Auschwitz­‑Birkenau znaleziono zniszczony, gęsto zapisany szkolny zeszyt. Okazało się, że był to dziennik prowadzony w łódzkim getcie przez czternastoletnią Rywkę Lipszyc. Opublikowano go dopiero po wielu latach, w roku 2014 – w angielskim przekładzie. Teraz ukazuje się w języku oryginału, opracowany naukowo i opatrzony wstępem przez Ewę Wiatr. Partnerem edycji jest Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.”

Jeszcze jedna pozycja od Wydawnictwa Austeria, za którą chciałabym chwycić zanim skończy się rok. Kalman Segal, pisarz polsko-żydowski i jego „Opowiadania z zabitego miasteczka”. Holokaust zabijał nie tylko miliony niewinnych istnień, ale i przestrzeń żydowską, i ta nostalgia wraz tęsknotą za krainą dzieciństwa, gdzie Miasteczko przywiera postać symboliczną pisaną wielką literą, pojawia się najczęściej w twórczości Segala.

13/12 Marcin Świetlicki zrobił to, Alicja Biała zilustrowała, a Wydawnictwo Wolno to wyda. „Polska. Wiązanka pieśni patriotycznych”, czyli pozycja skomponowana przez pana Marcina z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Nie wątpię, że wstrząśnie, niektórych oburzy, a może i „przypomni o ważnych wartościach”, jak zapowiada wydawnictwo. Pojawią się tutaj też utwory nowe i wcześniej niepublikowane.

Zbiór opowiadań „Rodowód” Ester Singer Kreitman, starszej siostry Isaaca Bashevisa Singera, laureata nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1978r. wpadł w moje ręce w osobliwym wnętrzu i krzyczał genialnym wydaniem. Wszedł na polski rynek w październiku zeszłego roku. Zanim jeszcze spojrzałam na wydawcę, czułam w kościach, że to znów Brama Grodzka, czyli ukochany Dom Słów w Lublinie. Ester nigdy nie czuła się w pełni u siebie, rządziły nią epilepsja i nerwowe załamania, połączone z narastającą wiarą w prześladujące ją demony. „Dar obserwacji, specyficzny humor (nierzadko przez łzy) i ironiczny dystans sprawiają, że wiele z tych opowieści bawi i wzrusza, a wszystkie zasługują na uwagę ze względu na rysunek postaci i trafnie uchwycony obraz małych polsko-żydowskich miasteczek i Londynu w czasie II wojny światowej.”

„Koala” to przydomek przyrodniego brata autora, który otrzymał jako członek drużyny skautów. Wydawnictwo Ossolineum zanim wydało określone już mianem niemal arcydzieła Zapiski z domu wariatów , dało nam powieść Lukasa Bärfussa, w którym rozprawia się z samobójczą śmiercią brata. Z koali czyni analogię społeczeństwa sukcesu, zastanawiając się jednocześnie nad przyczynami śmierci tego z pozoru „apatycznego próżniaka” jakim był jego brat, koala. Czeka na mnie już od kilku tygodni i szczerze, boję się wręcz po nią chwycić z obawy, że rozłoży na psychologiczne łopatki bardziej niż „Zapiski z domu wariatów”. 

Jestem bardzo ciekawa czy są lektury, które aż Was parzą, pędzą, tak bardzo wołają, by przeczytać je jeszcze przed końcem roku? 🙂 Nie żeby była to jakaś wytyczna i usilnie pchająca motywacja do większych statystyk czytelniczych, ale zwyczajna niepohamowana chęć porzucenia każdej innej lektury, tylko po to, by rozpłynąć się w prozie danego gatunku, autora czy klimatu.