Wiele wydawnictw przesuwa swoje premiery w związku z wirusem. Ten debiut z Wydawnictwa Warstwy przykuł moją uwagę. Był planowany na kwiecień, ale widzę, że strona zmieniła datę na czerwiec. Zobaczymy zatem:

Stary dom przy cmentarzu pełen tajemniczych zakamarków, ekscentryczni krewni, dziwne rytuały – i przede wszystkim ojciec, którego alkoholizm wyznacza rytm życia.

Dominika Horodecka z perspektywy dorastającego dziecka snuje mozaikową opowieść o wielopokoleniowej rodzinie. Momentami zabawne, niemal pamiętnikowe historie tworzą obraz z dzieciństwa z przełomu lat 80. i 90., skomplikowanych relacji rodzinnych i dojrzewania w atmosferze dusznej religijności. Pod powierzchnią tych wydarzeń kryje się jednak opowieść o życiu w cieniu uzależnienia ojca, kształtującego życie bohaterki i jej relacje z innymi ludźmi.

To wciągająca, pełna emocji i wrażliwości historia, a zarazem nowy, poruszający głos w polskiej prozie.

Wydawcy Claroscuro obwieszczają przybycie swojej nowej książki 1 kwietnia na Facebooku, ale to nie żarty 🙂

„Bieg czasu niemal oszalał i trudno ocenić, jak będzie wyglądało jutro”. Prima dies aprilis to jest może najlepsza data, by oznajmić uroczyście, że światło dzienne ujrzało polskie wydanie ostatniej, bezimiennej powieści Tahara Djaouta. Próbujemy w ten sposób „odczarować” nasze zeszłoroczne przekleństwo, gdy zapowiadaliśmy z wielką radością🙃„Ostatnie lato rozumu”. Sytuacja, w jakiej wszyscy teraz tkwimy, coraz bardziej zaczyna przypominać tę, z którą zmierza się Boualem Yekker
Czytajcie Djaouta, czy to jako wezwanie do oporu, czy jako elegię o literaturze… Przed Wami poznał go już świat cały, warto przekonać się dlaczego…

Wydawnictwo Nisza z końcem marca przyniosła nam swoją kolejną, apetyczną nowość. Chodzą słuchy, że jest rewelacyjna.

Ja posłużę się już pierwszą recenzją od Melancholia codzienności.

3/04 – Wydawnictwo Karakter też przynosi coś do namysłu i rozwoju poznawczego:

Czy kiedy mówimy w obcym języku, jesteśmy sobą? Czym różnią się osoby dwujęzyczne od słowników? Czy motywacja do nauki języka ma związek z jej skutecznością? Dlaczego w innym języku tak trudno wyrażać uczucia? Czy języka obcego można się nauczyć w każdym wieku?

Książka Jagody Ratajczak to niecodzienne wprowadzenie w świat nauki o języku. Autorka z poczuciem humoru przybliża mechanizmy nauki języków obcych i rozprawia się z wieloma mitami na temat dwujęzyczności. Podając przykłady z literatury przedmiotu i z własnego doświadczenia – osoby zafascynowanej nauką języków obcych – pisze o tym, jak znajomość innych języków zmienia nasz sposób myślenia, odczuwania, patrzenia na świat. 

15/04 – Mira Marcinów z racji tego, że jest autorką mojej ukochanej „Historii polskiego szaleństwa. Tom I: Słońce wśród czarnego nieba. Studium melancholii” od razu przykuwa moją uwagę, zwłaszcza, gdy bierze się za ponoć brutalną prozę! Oto fragment:

– Nie lubię, gdy patrzysz, jak robię sobie oko. Wtedy ręce mi się trzęsą i muszę robić od nowa. Zawsze lubiłaś patrzeć, jak się maluję. Dziewczynki tak mają. I nie dotykaj moich pleców. To mnie drażni. Nie ufam ci za bardzo. Matki tak mają.

Potem pije wódkę i popija piwem. Robi się wesoła, głośna i tańczy jak Tina Turner. Innym razem robi się smutna, płacze, pali, a łzy ze smarkami mieszają jej się na łuku Kupidyna.

I taka wyniosła się zdaje, kiedy siedzi przodem do mnie, załamana matka, gdy ją suszy i próbuje rozmawiać serdecznie o sensie życia, kiedy jest po kilku piwach, a nigdy mnie nie lała pasem po gołych pośladkach i nie maglowała w Wigilię o inicjacje seksualne, od chwili kiedy sąsiadki zaczęły plotkować i w ogóle wszyscy byli przekonani, że matka gary myje w rękawiczkach, jak niematka w pomalowanych paznokciach i w innych ozdobach.

W brawurowej prozie Miry Marcinów wszystko jest dzikie i dziwne, a najdziwniejsza jest śmierć, której miało nie być. Bo na świecie są tylko dwie okoliczności końca: ktoś zmarł śmiercią tragiczną lub po długich cierpieniach. W tej książce jest inaczej. Są lata dziewięćdziesiąte i te teraz, są małe dziewczynki i młode matki. Marcinów próbuje znaleźć nowy język na opisanie straty i ze skrajnej intymności robi literaturę: transową, mocną, dowcipną, a jednocześnie drżącą, okrutnie szczerą, pełną czułości i tęsknoty nie wiadomo za czym, choć wiadomo, że tej pustki wypełnić się nie da.

„Bezmatek” to brutalna opowieść o pragnieniu życia i ucieczce od umierania oraz historia wielkiej, szalonej i zachłannej miłości, jaka może wydarzyć się tylko między matką a córką.

15/04 – Zosia Papużanka wraca po 4 latach przerwy!

Mężczyzna wynajmuje mieszkanie, rozstawia sprzęt i zaczyna przez okno podglądać i fotografować mieszkańców sąsiedniego bloku. Nie wychodzi, zakupy robi przez internet, nie kontaktuje się z nikim. Kiedyś mieszkał naprzeciwko, a teraz aparatem poluje na żonę, którą porzucił kilka lat wcześniej. Jak się poznali? Dlaczego rozstali? Kim jest mężczyzna? Czy zjawia się dlatego, że chce wrócić? A może chce jej i sobie coś udowodnić?

Wyraźnie widać w nim ślady choroby psychicznej, potrzebę odizolowania się, a jednocześnie konieczność dominacji. Pragnie być zbrodniarzem doskonałym, choć nie popełnia żadnej zbrodni. Wszystko ma przemyślane i zorganizowane. Ale czy panuje nad rzeczywistością?

To książka o obsesji, o wielopłaszczyznowości ludzkiego myślenia. O fascynującym problemie linearnej koncepcji czasu. O pamięci funkcjonującej w osobowości zaburzonej.

15/04 – Zuzanny Ginczanki nigdy dość!

 To pierwsza tak obszerna opowieść o życiu wybitnej poetki.

W Warszawie już za życia była legendą kawiarnianej cyganerii drugiej połowy lat trzydziestych. Przyjaźniła się z Tuwimem i Gombrowiczem, polemizowała z Karpińskim i Słonimskim. W czasie wojny uciekła do Lwowa, a stamtąd – po donosie – do Krakowa. W 1944 roku, po kolejnym donosie, została zatrzymana i rozstrzelana kilka miesięcy później w Płaszowie. Od lat dziewięćdziesiątych poezja Ginczanki i sama Ginczanka budziła coraz większe zainteresowanie.

Izolda Kiec zbiera i weryfikuje dotychczasowe informacje na temat poetki oraz uzupełnia je o niepublikowane wcześniej relacje jej znajomych, a także fakty zgromadzone podczas wieloletnich poszukiwań w archiwach. Nie dąży do rozstrzygania sprzecznych relacji tam, gdzie jest to niemożliwe, ani do stworzenia jednoznacznego obrazu Ginczanki.

29/04 – A Książkowe Klimaty jak dobrze wyglądają!

Utrzymana w poetyce dziennika powieść przedstawia losy żydowskiego intelektualisty w międzywojennej Rumunii, w czasach narastającego antysemityzmu i gwałtownych napięć.
Autor zastanawia się, co to znaczy być Żydem w obliczu nasilających się radykalnych postaw, portretuje ludzi i rejestruje nastroje, przyjmując postawę wnikliwego i wrażliwego obserwatora.
Ta wydana w 1934 roku, przenikliwa, niemal złowieszcza, a dziś zadziwiająco aktualna książka to nie tylko próba uchwycenia momentu dziejowego i naszkicowania charakteru epoki, ale też „ryzykowny akt szczerości” autora, który w świecie powszechnego rozgorączkowania stara się zachować jasność umysłu, broniąc swojego prawa do samotności.