2/03 – Jak informuje wydawca, autorka to absolwentka Wydziału Teatru Tańca w Bytomiu, po maturze wyszła za mąż za ważnego dyrektora i prowadziła życie w mieście o najwyższym odsetku samobójstw w Polsce. A Inga Iwasiów o jej książce mówi tak: Jeśli można pisać wiersze o miłości, także rozstaniu należy się pieśń. Rozłączka wydobywa na światło dzienne epizody, przeczucia, zapowiedzi końca. Wprowadza osoby prywatnego dramatu, scenerię codziennego bycia-niebycia razem. Oświetla kolejność emocji i ich ciągi dalsze, bo te zawsze następują, nawet wtedy, gdy pakujemy manatki i wszystko wokół wydaje się bagażem do wyniesienia. 

2/03 – Biuro Literackie przywraca klasyków pięknymi wznowieniami. Zbiór złożony z najważniejszych w dorobku Williama Blake’a Pieśni niewinności oraz Pieśni doświadczenia i uzupełniony o nieznaną dotąd prozę Wyspa na Księżycu ukazuje autora jako jednego z pierwszych diagnostów słabości nowoczesnej cywilizacji. Z tekstów pisanych na przełomie XVIII i XIX wyłania się obraz świata niebywale podobnego do współczesnego, w którym zysk i skarlała polityka zawładnęły ludzkimi umysłami, a jednostka praktykuje wolność jedynie w sferze marnej rozrywki. Summa poetycka genialnego angielskiego wizjonera w arcydzielnym przekładzie jego najlepszego interpretatora – Tadeusza Sławka.

5/03 – Wydawnictwo Amaltea wraca z czymś wyjątkowym. Do tej pory relacje z komunistycznej Rumunii najbliższe mojemu sercu były napisane przez Hertę Müller, a teraz do Polskiego czytelnika przybywa Jan Cornelius. To zbiór minifelietonów Jana Corneliusa, Niemca z rumuńskiego Banatu, który w wieku dwudziestu siedmiu lat zdecydował się na ucieczkę z Rumunii rządzonej wtedy przez dyktatora Nicolae Ceaușescu. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że książka Corneliusa to świadectwo tragiczne. Przeciwnie.

9/03 – Historii nigdy nie ma końca.

Najpierw powołał ich Bóg. Potem zrobiła to Ojczyzna. Gdy nadszedł czas próby, polscy duchowni w mundurach ruszyli na front. Nie po to, by strzelać do Niemców. Nie po to, by zabijać Sowietów. Mieli wspierać walczących Polaków. Wątpiącym dodawać otuchy, zmuszonym do zabijania wrogów odpuszczać grzechy, umierającym udzielać ostatniego namaszczenia.

Druga Rzeczpospolita to kraj wielu wyznań. W polskim wojsku służą księża katoliccy, duchowni protestanccy, prawosławni popi, żydowscy rabini i muzułmańscy mułłowie. Różne wyznania, ale cel ten sam – obrona Ojczyzny. Różne życiowe drogi, ale jeden los – kula w tył głowy w katyńskim lesie…

11/03 – Lema kocham, a tym razem: Wysoki Zamek powstał w okresie największych triumfów pisarskich Lema jako autora fantastyki, ale do niej nie należy. Jest autoportretem pisarza z okresu dzieciństwa, dociekliwą, nie oszczędzającą siebie, ale też pełną humoru historią o rodzeniu się i kształtowaniu jego osobowości, inteligencji i wyobraźni. Na tle panoramy międzywojennego Lwowa Lem czyni siebie samego bohaterem opowieści o dojrzewaniu – nie mniej atrakcyjnej i pełnej zaskoczeń niż fantastyczne fabuły. Bo też po co zagląda się w dzieciństwo? Najpierw z przyczyn sentymentalnych i dla rekonstrukcji minionego świata. Potem jednak po to, by siebie – dojrzałego – zrozumieć i w centrum panoramy zbudować Wysoki Zamek sensu, pomnik przymierza między dawnymi a nowymi laty.

18/03 – Wydawnictwo Dwie Siostry tym razem dla dorosłych, i to jak!

„Mama zawsze wraca” – owoc współpracy pisarki Agaty Tuszyńskiej i ilustratorki Iwony Chmielewskiej (BolognaRagazzi Award 2020!) – to oparta na prawdziwym świadectwie, poruszająca opowieść o dzieciństwie w warszawskim getcie i o ocalającej sile miłości i wyobraźni. Autorkom udało się stworzyć publikację ważną i głęboką, a przy tym piękną w każdym jej aspekcie i bardzo poruszającą.

 Jesienią 1940 roku Natalia i Szymon Zajczykowie wraz z malutką Zosią trafiają do warszawskiego getta. By ocalić córkę, Natalia postanawia ukryć ją w piwnicy. Dziewczynka spędza  tam długie miesiące tylko z ukochaną lalką, w świecie wyobraźni stworzonym dla niej przez matkę. Nie pamięta muru, głodnych ludzi na ulicach, opasek z gwiazdą Dawida. Pamięta kasztany i listki, które przynosiła jej matka, sanki rysowane węglem na podłodze i odwiedzające ją szczury.  Natalia i Zosia przeżyły wojnę. Po latach Zosia opowiedziała swoją historię, a lalka Zuzia jest dziś w muzeum Yad Vashem. 

Ponadto chciałabym Wam dać znać, że premierowe spotkanie z autorkami odbędzie się w Muzeum POLIN w sobotę 28 marca 2020 o 17:00!

18/03 – Seria SULINA to marka sama w sobie. A czytanie o polskich regionach zawsze mnie przyciąga, a Beata Szady zaczyna tak:

Mówią, że był ostatnim Warmiakiem w Kikitach. To taka mała wieś o śmiesznej nazwie (kiki-riki, riki-tiki, tiki-taki), o której jeszcze nie raz będę pisać w tej książce. Józef Orzołek mieszkał z dala od wsi, wśród pól nazywanych tutaj kolonią. Ostatni Warmiak? Kiedy usłyszałam to po

raz pierwszy, nie tyle zapaliła mi się czerwona lampka, ile zaczęła wyć syrena. Dlaczego ostatni? I czy to znaczy, że Warmiaków już nie ma? Jakim cudem, skoro istnieje Warmia?

Kikity to był mój pierwszy kontakt z Warmią. Dziesięć lat temu nic o niej nie wiedziałam, a na Mazurach byłam kilka razy w życiu. Wszystko się zmieniło, kiedy po raz pierwszy przyjechałam na zaproszenie przyjaciela właśnie do Kikit. Od tego czasu nazywam je miłością od pierwszego odczucia.

Później usłyszałam historię Orzołka i nie było już dla mnie odwrotu.

Mam wrażenie, że to nie ja wybrałam temat tej książki.

18/03 – Łukasz Najder w swoich esejach i relacjach osobistych z wydarzeń społecznych układających się w portret niemłodego mężczyzny urzekł mnie już chociażby tym fragmentem:

Rzecz jasna i w PRL-u zgrzytały tramwaje, huczały budowy i fabryki, gęsty, ambientowy poszum wisiał nad skrzyżowaniami wielkich miast. Zdarzały się imprezy okolicznościowe z użyciem akordeonu, wesela wyprawiane w domach, a nawet późnonocne misteria wokół magnetofonu Kasprzak. Dzieci zbijały się w rozwrzeszczaną, podwórkową hordę. Ci, którzy przebywali na stałe w strefie rażenia warkotem lub Wham!, mają z pewnością odmienne zdanie i wspomnienia zupełnie inne od moich, w znacznej mierze bukolicznych. Ale nic już na to nie poradzę. Świat, w którym uczestniczyłem, ta peryferyjna Łódź doby Niewolnicy Isaury, Uwe Amplera i Papa Dance, raz po raz jakby zwalniał, wręcz nieruchomiał i okazywał się dekoracją świata, planem filmowym, na którym trwa przerwa.

18/03 – Mam pewną słabość do książek przyrodniczych, coś uspokajającego jest w ptakach i ich obserwacji, jak w „Dwanaście srok za ogon”. Dlatego historia przykuła moją uwagę: Len Howard uznano za ekscentryczkę, gdy w 1938 roku, w wieku 44 lat, porzuciła karierę skrzypaczki i zamieszkała na wsi w Sussex, aby studiować ptaki. Ale to tam napisała dwa międzynarodowe bestsellery i zadziwiła świat obserwacjami sikorek, rudzików i wróbli. Miłość do ptaków podsycał w Len charyzmatyczny ojciec poeta, który nie potrafił przejść obok rannego ptaka, nie ratując go.

25/03 – Końcówka marca będzie mnie interesować ze względu na nową publikację Julii Fiedorczuk, autorki słynnych wierszy, moje sentymentalne „Psalmy”, które wpadły mi kiedyś do stawu i musiałam je wyławiać, nie myśląc, że najpierw można ściągnąć buty:). Tym razem to poruszająca saga o ludziach, którym przyszło żyć w trudnych czasach, adaptować się i zmieniać, a jednocześnie wciąż mierzyć z przeszłością – bo to, co odrzucone, zawsze powraca. „Pamięć (…) jest żywa i płynie przez nas jak ukryta podziemna rzeka, żeby wybić na powierzchnię znienacka, kiedy człowiek wcale się tego nie spodziewa”. W centrum tej opowieści znajdują się Misza i Miłka, ich niełatwe małżeństwo i życiowa droga, ale za sprawą wspomnień głównych bohaterów czytelnik podróżuje w czasie – do okresu przedwojennego i strasznych epizodów wojennych, oraz w przestrzeni – spod Białegostoku do Warszawy, a nawet za Ural. Dzięki szkatułkom pamięci ożywają postaci z przeszłości: ojciec Miszy, Zofia – pierwsza wielka miłość Miszy, nauczyciel Franciszek, który rozbudził w nim pasję do literatury, Marianna Zającowa nazywana kochanicą diabła, Jewdokia Ziemakowa rodząca martwe dzieci czy wrażliwiec Jurek Bułka, który nasłuchiwał szumu z wnętrza ziemi. Wśród opisanych osób znajdziemy postacie żyjące w nierozerwalnej, naturalnej łączności z przyrodą, oraz takie, które zdają się żyć jedynie w świecie lektur, wspomnień i przemyśleń. Julia Fiedorczuk kreśli niezwykle barwne i oryginalne portrety ludzi składające się na esencję wielokulturowego, wielojęzycznego i pełnego sprzeczności Podlasia.

25/03 – Dorobek nowelistyczny Virginii Woolf jest znaczny i znaczący, wciąż jednak pozostaje w cieniu jej powieści. Woolf za życia wydała tylko jeden tom opowiadań; wiele z nich ukazało się w periodykach, ale dopiero po śmierci pisarki zostały zebrane w nowy tom. W sumie Virginia jest autorką ponad czterdziestu ukończonych opowiadań i kilkunastu nieukończonych. Wśród nich znajdują się uznane za arcydzieła małej prozy Ogrody Kew czy Znak na ścianie, opowiadania eksperymentalne, a także studia psychologiczne, w tym portrety postaci z Pani Dalloway. Nawiedzony dom to tom opowiadań Virginii Woolf, zarówno tych najbardziej znanych, jak i nigdy dotąd niepublikowanych.

Pod koniec lutego pojawiła się jeszcze w Wydawnictwie Agora najnowsza Klementyna Suchanow. Większości pewnie nie trzeba jej przedstawiać, ale gdyby trzeba było:

Czujesz się zagubiona, zagubiony w tym, co się dzieje z naszą rzeczywistością? Zaskakuje cię to, jak bardzo się upodabnia do świata „podręcznych” z powieści Margaret Atwood? Masz rację, od kilku lat dzieje się coś bez precedensu. Czytasz wiadomości z Polski, Argentyny, ze Stanów Zjednoczonych czy Włoch i widzisz te same średniowieczne pomysły, krążące niebezpiecznie szybko po całym globie. Ktoś chce ci odebrać prawo do decydowania o intymności, o twoim ciele, o tym, jak kochać i kogo, i w ogóle jak żyć.

Ta książka opowiada o źródłach tego ciemnego, fundamentalistycznego nurtu, śledzi, kto za nim stoi. Klementyna Suchanow, autorka m.in. głośnej biografii Witolda Gombrowicza, dowodzi, że tu nic nie dzieje się przypadkiem, a kobiece ciała stały się dziś przedmiotem wielkiej politycznej rozgrywki o losy świata.

Równolegle „To jest wojna” opowiada historię międzynarodowego buntu kobiet. To pisany na gorąco dziennik protestów, najnowsza historia feminizmu, który narodził się na nowo w Czarny Poniedziałek 3 października 2016, kiedy Polki, przerażone pomysłem karania za aborcję, wyszły na deszczowe ulice, by walczyć o swoje prawa. A potem szybko okazało się, że muszą tak naprawdę walczyć o wszystko.