„Opowieści z zabitego miasteczka” wydane w serii literatury jidysz Wydawnictwa Austeria momentalnie sprawiły, że cały „koszyk” wyładowałam pozycjami z tej serii. Tym bardziej ucieszyła mnie wiadomość, że wydawnictwo wydało kolejną pozycję tego polsko-izraelskiego pisarza. „Jeszcze żyjemy” to proza zachwycająca i przerażająca zarazem. Modlitwa i przekleństwo. Powieść balsam i powieść potwór, która zaczyna się jak sielanka, by przejść w tragedię z domieszką horroru, zwieńczoną pesymistycznym epilogiem. Książka niejednorodna i niejednowymiarowa, zbudowana z nakładanych na siebie kolejnych historii, idei, narracji, stylów – jak kolejnych kręgów dantejskiego piekła. Istna Bachtinowska polifonia, w której głos samego autora będzie tylko jednym z kilkunastu (ba, nawet kilkudziesięciu!) głosów równouprawnionych do snucia swoich opowieści; a wszystkie te głosy, wszystkie te osoby dramatu „żyją i umierają czasem przeszłym”, jak stwierdzi w powieści jedna z nich. Jest to także, co najważniejsze, niewątpliwe opus magnum Segala, ostatni jego epicki utwór napisany po polsku, podsumowanie doświadczeń życiowych i artystycznych. 

„Wszystko jest iluminacją”, „Strasznie głośno, niesamowicie blisko” oraz „Oto jestem”. Brzmią zapewne znajomo, to świetna proza jednego z moich ulubionych pisarzy. Po drodze było jeszcze zaangażowane „Zjadanie zwierząt” i czas na kolejną społeczną aktywność Jonathana. Wydawnictwo Krytyki Politycznej daje nam „Klimat to my”, w którym Jonathan Safran Foer bada fundamentalny dylemat naszych czasów w zaskakujący i głęboko osobisty sposób. Zadanie ocalenia planety wymaga wielkiego rozliczenia się z naszą. niestety bardzo ludzką, niechęcią do poświęcenia komfortu ze względu na niepewną przyszłość. By jeść więcej, smaczniej i taniej, zamieniliśmy naszą planetę w farmę do uprawy produktów zwierzęcych, czego konsekwencje są katastrofalne. Tylko wspólne działanie może uratować naszą planetę. Działanie, które zaczyna się od tego, co jemy – a czego nie jemy – na śniadanie. 

1/09 – Wielu czytelnikom na pewno znany jest „Zmierzch” wydany przez Tajfuny. Tym razem Wydawnictwo Czytelnik sięga po „Owoce wiśni”, na które składa się  szesnaście opowiadań, wybranych spośród najpoczytniejszych w twórczości Osamu Dazaia. Pisarz nie wychwala w nich takich skarbów „japońskości”, jak ceremonia parzenia herbaty czy teatr nō. Nie mówi współczesnym mu rodakom, jak żyć w strasznych czasach wojny i jak odnaleźć się w powojennej rzeczywistości przegranego państwa. Autor, z humorem i ironią, czerpiąc z osobistych przeżyć oraz doświadczeń, opisuje zwyczajne życie. Drobne zdarzenia, przyjemne i bolesne przeżycia służą pytaniu o kształt i sens ludzkiej egzystencji. 

2/09 – Ta kolejna pozycja z serii amerykańskiej pewnie nikomu nie umknęła. Ale gdyby:

W 2017 roku Ronan Farrow, syn słynnej hollywoodzkiej pary, Mii Farrow i Woody’ego Allena, prowadził dziennikarskie śledztwo w związku z przemocą seksualną w Hollywood. Sprawa dotyczyła producenta filmowego Harveya Weinsteina, jednej z najbardziej wpływowych osób w branży. Farrow poznawał kolejne ofiary Weinsteina, jednak to nie ich liczba zbulwersowała dziennikarza – najbardziej szokujące było to, jak wielu ludzi od lat wiedziało o całym procederze i uczestniczyło w jego tuszowaniu lub tolerowało go w milczeniu.Wkrótce okazało się, że wpływy Weinsteina sięgają daleko poza granice jego filmowego imperium. Telewizja NBC, dla której pracował Farrow, zaczęła rzucać mu kłody pod nogi, a w końcu nakazała przerwanie prac nad reportażem. Dziennikarz i świadkowie, którzy zdecydowali się z nim rozmawiać, byli zastraszani przez prawników producenta i inwigilowani przez zatrudnionych przez niego detektywów oraz agencje szpiegowskie. A kiedy wreszcie reportaż ujrzał światło dzienne, wyszło na jaw, że sprawa Weinsteina to tylko wierzchołek góry lodowej – podobnych do niego było więcej, a sieć powiązań między światem polityki, biznesu i mediów przez lata zapewniała im bezkarność.Za ujawnienie sprawy Weinsteina Ronan Farrow wspólnie z redakcjami „New Yorkera” i „New York Timesa” otrzymał w 2018 roku Nagrodę Pulitzera.

9/09 – Książka, na którą czekam z niecierpliwością. Najpierw treść: Piętnastoletnia Żydówka Hanka Kauders traci w obozie koncentracyjnym całą rodzinę. Jej samej udaje się przetrwać tylko dzięki temu, że trafia do frontowego burdelu. To doświadczenie, od którego nigdy się nie uwolni, tak jak nie pozbędzie się tatuażu Feldhure, „kurwa polowa”. Jej napiętnowane ciało na zawsze pozostanie trochę obce. Na pytanie: „Kim jesteśmy?”, dziewczyna odpowie: „Kawałkiem mięsa i roztrzaskaną duszą”. 

Następnie życiorys. Lustig to czeski pisarz żydowskiego pochodzenia, nominowany do Pulitzera czy Międzynarodowej Nagrody Bookera. Nie trzeba mówić, że jego twórczość skupia się na Holokauście i jego psychologicznych aspektach. Autor przeszedł piekło. Przebywał w gettcie w Terezinie i obozach koncentracyjnych Auschwitz-Birkenau i Buchenwald. W 1945 roku udało mu się uciec z transportu do Dachau i ocalał, do końca wojny ukrywając się w Pradze. (wiedza zdobyta od niezawodnej Ani z Literackich Skarbów Świata Całego:)

9/09 – Państwowy Instytut Wydawniczy szaleje z premiera tej jesieni. „Nie widzieć zła” to wstrząsająca książka o zaangażowaniu literatury do prania mózgów i ogłupiania dusz w Związku Sowieckim. Autor po raz pierwszy w tak analityczny  sposób i tak szeroko analizuje mechanizm zaprzęgania kultury, a literatury w szczególności, do iście diabolicznego przekonywania, że zło jest w zasadzie dobrem, a wszystkie represje są zbawienne dla tych, których dotykają. I sami twórcy zdawali się wierzyć w to co piszą, i pisali, i potem sami padali ofiarami represji, i nadal obstawali przy linii władzy. Diabelski krąg! A wszystko w szacie kulturalnych i intelektualnych wydawałoby się analiz. To prawdziwie książka otwierająca oczy!

10/10 – Książka celebrująca jubileusz 20 lat twórczości Agnieszki Wolny-Hamkało, jednej z moich ulubionych poetek. Nie mogłabym o tym nie wspomnieć i o tej wyjątkowej książce wydanej absolutnie estetycznie przez Wydawnictwo Warstwy. „Zerwane rozmowy” mają charakter jubileuszowy, ale główną ideą przyświecającą książce jest nie tylko uczczenie autorki (choć na to bez wątpienia zasługuje), ale i wykorzystanie jej jubileuszu do opowiedzenia o pewnym wycinku z historii polskiej poezji. Dlatego też o dokonanie wyboru poproszono jednego z najciekawszych krytyków poetyckich młodego pokolenia. Skurtys dokonał selekcji wierszy oraz umieścił je w odpowiednim kontekście historyczno-literackim i społecznym – tak przecież teraz ważnym. Dzięki temu posłowie jego autorstwa, oprócz tego, że daje czytelnikowi klucze interpretacyjne do poezji Wolny-Hamkało, jest też przewodnikiem po polskiej poezji najnowszej, z którą autorka zdaje się być w nieustannym, choć niełatwym dialogu. Co zresztą sugeruje już sam tytuł.

16/09 – Dziadek, który brał udział w pogromie kieleckim, babcia donosząca na żydowską sąsiadkę, wuj gwałciciel… Książka Ireny Wiszniewskiej pt. „Tajemnica rodzinna z Żydami w tle” zawiera sześć wywiadów z osobami, które łamiąc tabu, opowiadają swoje historie, obalają rodzinne mity, zastanawiając się nad tym, czy pamięć genetyczna istnieje i czy ponosimy odpowiedzialność za czyny przodków. Irena Wiszniewska przez dwa lata szukała ludzi, którzy zechcieliby opowiedzieć, jak taką tajemnicę rodzinną odkryli i jak sobie z tym poradzili. Przedstawia opis poszukiwań, odmów i niechęci do grzebania się w przeszłości. Wstyd i poczucie winy za żydowską krzywdę zostały stabuizowane. Rozmawia z ludźmi, którzy mają śmiałość to tabu naruszyć. Ich odwaga w obalaniu rodzinnych mitów zasługuje na najwyższy szacunek.

18/09- To pewnie kolejna pozycja, która nie umknęła Waszej uwadze. Wydawnictwo Karakter dostarcza pierwsze polskie wydanie legendarnego eseju, jednego ze zrębów ruchu antykolonialnego, który stał się później ważnym punktem odniesienia dla studiów postkolonialnych na całym świecie. Głównym tematem książki jest analiza dziedzictwa kolonializmu z perspektywy psychologicznej. Fanon skupia się w niej na języku oraz na relacji między czarnym i białym. Odwołując się do świadectw historycznych, literackich, do myśli filozoficznej i do własnego doświadczenia, stawia tezę, że piętno kolonializmu nosi wszelkie znamiona zbiorowej neurozy i że trzeba się zastanowić nad tym, jak uleczyć ten stan. Pokazuje, jak stworzony przez kolonialną represję mechanizm poczucia wyższości i niższości reprodukuje się w świadomych i nieświadomych zachowaniach, postawach i lękach. Zastanawia się też nad tym, jak wyjść z bezustannie nakręcającej się spirali stereotypów i uprzedzeń. Opublikowany w 1952 roku esej nie stracił swej profetycznej mocy i wciąż pozostaje jednym z najważniejszych tekstów poświęconych rasizmowi.

21/09 – Zaintrygowana historią inspirowaną:

To zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami powieść o norweskiej miejscowości Vardø, gdzie w XVII wieku w czasie sztormu zgięli wszyscy mężczyźni, a kobiety musiały przejąć ich role. To nie spodobało się władzom, które przysłały do wioski łowcę czarownic. Vardøya do dzisiaj nazywana jest wyspą czarownic. Stała się symbolem kobiecej siły i niezależności, ale także ucisku i wykluczenia. Natalia Przybysz pierwszą piosenkę na płycie „Światło nocne” zatytułowała właśnie „Vardo”.

Ilona Wiśniewska tak mówi o książce: Powieść „Kobiety z Vardø” ożywia XVII-wieczne realia norweskiego wybrzeża w najdrobniejszych szczegółach. Dzięki niej rozumiemy, dlaczego w tamtym świecie nikt nie chciał silnych kobiet, dlaczego wykluczano rdzennych mieszkańców Północy i skąd brały się procesy o czary. Mimo że akcja powieści dzieje się kilkaset lat temu, opowiada uniwersalną historię bezwzględnej władzy, która poniża ludzi, tylko dlatego, że są inni. Jest przestrogą dla nas żyjących w centrum świata i lekcją historii, którą każdy powinien odrobić”.

23/09 – Pozycja, która mnie zaintrygowała i swoją próbką i opisem. Wczesne lata dwudzieste, Pomorze, pogranicze polsko-niemieckie. Tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości złodziejce, paserce i morderczyni udaje się przejąć nieczynny zakład fotograficzny. Zatrudnia w nim młodego Niemca Martina, chłopaka, który ma nietypową pasję – zawodowo fotografuje psy, najchętniej martwe, bo tylko wtedy może je uchwycić w idealnej ostrości. Wojciech Chamier-Gliszczyński w swoim brawurowym debiucie z lekkością prowadzi czytelnika przez półświatek międzywojnia, doprawiając całą historię solidną dawką humoru i groteski.  Pod powierzchnią tej surrealistycznej prozy kryją się jednak poważne rozważania na temat moralności, ludzkiej natury i tożsamości, a zwłaszcza skłonności człowieka do czynienia zła.  Polecam fragment.

24/09 – Jako anglistka nie mogłabym cieszyć się na tę pozycję. To na zajęciach z literatury brytyjskiej i amerykańskiej pęczniała miłość do wymagających lektur. A w tym zbiorze jest śmietanka. Tom czwarty Opowieści niesamowitych to kolejna porcja kilkunastu klasycznych nowel grozy, tym razem autorów piszących po angielsku: brytyjskich, amerykańskich, irlandzkich i walijskich. Straszą w nich wampiry, duchy, czarownicy, demony i wróżki podmieniające dzieci, a także przeraźliwe siły z innego świata i koszmary tkwiące w ludzkiej głowie; gotycka makabra sąsiaduje z psychologiczną subtelnością, a nawet czarnym humorem. Oprócz klasycznych, lecz często od dawna niewznawianych przekładów (W.W. Jacobsa, E.F. Bensona, Waltera de la Mare) prezentujemy tłumaczenia nowsze lub zupełnie nowe (Johna Polidoriego, Edgara Allana Poe, J. Sheridana Le Fanu, H.P. Lovecrafta), kilka utworów zaś – Nathaniela Hawthorne’a, Henry’ego Jamesa i Arthura Machena – ma swoją książkową polską premierę.

30/09 – Nowa powieść Wioletty Grzegorzewskiej to zawsze coś do czego chętnie zajrzę. A tematyka frapuje:

Ojciec i syn. Miłość w najcięższych czasach. Oparta na faktach poruszająca historia walki o przetrwanie.II wojna światowa. Z pociągu wiozącego Żydów do Treblinki ucieka mężczyzna. Za wszelką cenę pragnie wrócić do Warszawy, by odnaleźć i uratować syna. Julian Brzeziński, który przed wojną był przedsiębiorcą, musi zmierzyć się z dramatyczną sytuacją, w jakiej się znalazł. Nowa tożsamość, ukrywanie się przed dawnymi sąsiadami, którzy mogliby go rozpoznać, ale też obawy o syna Marcina angażującego się w działalność konspiracyjną, mimo że ma zaledwie trzynaście lat…Okupowana stolica, ciągły i wszechobecny strach oraz ogromna determinacja, by przeżyć. „Dodatkowa dusza” to powieść oparta na prawdziwych, dramatycznych losach ojca i syna, w której czuła więź i bezinteresowne poświęcenie stanowią najwyższe wartości. To też bogato nakreślony portret Warszawy ogarniętej wojennym chaosem.

30/09 – Seria Sulina różna bywa, a czytając fragment książki Rokity, zdecydowanie ją „poczułam”. Więc ja poczęstuję fragmentem:

Kręciłem się po tych wszystkich ślepych kiszkach Europy z wywieszonym jęzorem, ale nigdy nie wpadłem na to, że to samo mam parę minut jazdy autem od rodzinnego domu. Że tym samym są polscy Niemcy z Gogolina, Opola czy Ciska – nieprawdopodobnym wariantem historii, który jednak się odbywa.

Polscy Niemcy nie są ani Polakami, ani bundesdeutschami, RFN jest dla nich na ogół tym, czym dla Australijczyka Anglia.

Polscy Niemcy mają własną niemieckość, tak jak mają ją Luksemburczycy, Austriacy, Niemcy siedmiogrodzcy, kazachstańscy czy „wilcze dzieci” na Litwie. Nie są w diasporze, bo znikąd nie wyjechali. Czyni ich to zresztą jeszcze bardziej niemieckimi, gdyż niemiecką cechą jest przywiązanie do heimatu często większe niż do centrum. RFN nie jest dla większości tutejszych Niemców wzorem, do którego trzeba równać i do którego trzeba dojrzeć (tym bardziej że na przykład Niemcy z Cieszyna czy Bielska w Prusach ani Niemczech w ogóle nie żyli).

I wszystko wskazuje na to, że są skazani na wymieranie. Choć pewnie nie na wymarcie. Tak jak na całym świecie mniejsze społeczności rozpływają się w większych. Dzieje się to zawsze tym szybciej, im mniej różni mniejszą od większej, a tutejszym Niemcom nie pomaga w niewymieraniu fakt, że ich muttersprache to częściej słowiańska godka niż niemiecki, że dzieci z mieszanych małżeństw nie znają już często niemieckiego.

Ale póki żyją, są fenomenem.