Naiwnym byłoby stwierdzenie, że książki czy filmy zmienią świat, ale nie zaszkodzi próbować, prawda? Czym skorupka za młodu nasiąknie… A gdy rozglądamy się po dzisiejszym świecie, który wciąż więcej zna walki niż pokoju, podziałów niż równości i nienawiści niż miłości, to zbrodnią dorosłych przeciw młodości jest brak odpowiedniego nawigowania i objaśniania świata. Chciałabym wierzyć, że można to zrobić, a przynajmniej spróbować, za pomocą książek, które bawią i edukują, intrygują i budzą ciekawość świata, a także sposób ich wydania przykuwa uwagę młodszego pokolenia, a starszego zaspokaja poczucie estetyki. Z początkiem roku szkolnego możemy zerknąć na naprawdę warte uwagi książki wydawane przez kolektyw Tu się czyta.
Składają się na niego wydawnictwa BUKA – FORMAT – TAKO – ALBUS – DRUGANOGA, które mówią o sobie tak: Pięć wydawnictw i jedna pasja: książka. W naszym bogatym katalogu znajdziecie tytuły zarówno dla dzieci i młodzieży, jak i dorosłych, a także książki uniwersalne, przeznaczone dla odbiorcy w każdym wieku. Mają one szczególną moc: łączą, scalają, zbliżają pokolenia i dlatego zajmują w naszych sercach ważne miejsce. W przypadku młodszych czytelników – poza zabawą i sposobem na miłe spędzenie wolnego czasu – książka pełni kluczową rolę w ich rozwoju: pobudza i żywi intelekt, ćwiczy pamięć, zwiększa zasób słownictwa, uczy myślenia logicznego, rozwija myślenie krytyczne, buduje poczucie własnej wartości. Pamiętajmy, że książka jest najlepszą trampoliną dla wyobraźni, uwrażliwia, inspiruje, pobudza zmysły i wyobraźnię oraz poprawia nastrój i sprawia, że więcej marzymy.
Pozycje, które zamierzam Wam zaprezentować w tym tekście skupiają się przede wszystkim na uczeniu logicznego myślenia i rozwijaniu myślenia krytycznego. Zapewne lekturze będą towarzyszyły częste dociekania i pytania: dlaczego? Ale nie martwcie się, pozostanie też miejsce na zabawę i przygodę.
Pierwszymi pozycjami, które to zapewniają to absorbujące, bardzo pouczające, niekiedy zabawne pozycje od Wydawnictwa Albus. To wydawnictwo i jego ważne treści przedstawiałam Wam już pisząc o niezwykłej książce i jej perspektywie dotyczącej dziecka z autyzmem, gdy recenzowałam „Kto ukradł jutro, czyli dlaczego nie jest jak z obrazka?”.autorstwa Olgi Ptak.
Bogusław Janiszewski napisał, a Max Skorwider zilustrował serię (póki co) dwóch książek. Pierwsza to „Mury” – i co Wam przychodzi na myśl czytając sam tytuł? Jakie mury widzicie, tworzycie, burzycie, stawiacie? Autor wprowadza czytelnika w ten sposób: Pamiętajmy, że wszędzie tam, gdzie jest jakiś mur, ludzie próbują go zdobyć albo zza niego uciec. I to nie zmienia się od tysięcy lat. Od czego by tu zacząć? Bo tak, zalet jest wiele! Oryginalne, niebanalne, niekiedy odważne ilustracje, które przykują uwagę niejednego wzrokowca i już na wstępie na pewno będą przykuwać uwagę i kreować pierwsze reakcje młodego czytelnika. Kreska przypomina trochę komiks, a trochę graffiti, co w żaden sposób nie zaburza estetyki treści, a wręcz idealnie się z nią scala. Ponieważ Bogusław Janiszewski z kolei wymyślił świetny język, którym obrazuje, nie ukrywajmy, dość skomplikowane koncepty. Raptem dwa miesiące temu w pracy z tekstem z uczniami pojawiła się kwestia upadku Muru Berlińskiego, temat na lekcji historii w 5 klasie kompletnie odległy, a gdybym miała „Mury” wcześniej pod ręką, zdecydowanie wykorzystałabym sposób objaśniania tego wydarzenia, który wybrali sobie autorzy tej niezwykłej książki. Jaki z tego wniosek? Z tematów naprawdę rozłożonych w czasie, z różnymi problemami etnicznymi, społecznymi czy zbrojnymi, Bogusław i Max zrobili coś przystępnego, spójnego, poważnego, a niekiedy nawet zabawnego.
Autorzy zaczynają od pytania i dwóch odpowiedzi: Po co w ogóle są mury? 1. za murem można się schować, 2. za murem można kogoś zamknąć. Jasne nakreślenie powodu na początku książki jest z punktu pedagogicznego bardzo ważne. Najczęstsze pytanie uczniów to „po co nam to?” Ciekawe uchwycenie uwagi i jasne sformułowanie celu to niezbędniki takiej literatury. I to nie zmienia się od tysięcy lat. – przeczytamy na końcu tego wstępu, by następnie rozwinąć się kończąc puentą słuszną w dzisiejszych czasach: W zasadzie dzisiaj mury są nadal popularne. Tylko… Kiedyś za murami chowali się słabsi przed silniejszymi, a dzisiaj – bogatsi przed biedniejszymi. Trudno się z tym nie zgodzić i nie zwrócić na to uwagi młodego czytelnika. Autorzy wpadli na chwytliwy pomysł „metryczki”, w której w skrócie „przedstawiają” dany mur. Zawierają się w nim następujące informacje: Miejsce / Materiał / Wymiary / Kiedy powstawał? / Czy jeszcze stoi? / Do czego służył?
Mury przede wszystkim mówią o tym co widocznie i niewidoczne. Ostatecznie robią rzecz najważniejszą, nawołują do tworzenia ludzkich więzów, a nie rozdzielania się fizycznymi czy mentalnymi murami. Bo choć może nam się wydawać, że Morze Śródziemne nie jest wyłącznie atrakcją turystyczną, ale może być tym właśnie murem, przeszkodą, która co roku pochłania ludzkie życia pod taflą ludzkiej niewiedzy czy obojętności. Nie ma lepszej puenty, która nawołuje do budowania mostów, nie murów, łączenia, a nie rozdzielania. Kończąc pytaniem A ty? Co chcesz budować?
Ten twórczy duet wrócił w tym roku z kolejną ciekawą pozycją w tej samej szacie graficznej i równie cennymi przesłaniami. Przyszedł czas na „Rewolucje”. Tym razem przy każdej opisywanej „Rewolucji” autorzy odpowiadają na pytania: Kiedy? Gdzie? Rodzaj? Krwawa? Po co? Co zmieniła? Co po niej zostało? Zatem ponownie mamy istotne informacje, bo to, co pozostaje po rewolucji wpływa na pokolenia i funkcjonowanie ludzi. Pierwsze „po co” to rewolucja, którą wszyscy Polacy kojarzyć powinni: „żeby Słońce przestało się wreszcie kręcić wokół Ziemi”.
Następna będzie „Rewolucja w żołądku”, którą autorzy szybko potrafią rozbawić, przykuć uwagę i zacząć od lżejszego tonu: Kiedy w żołądku dzieje się naprawdę źle, zapada decyzja o wyrzuceniu na zewnątrz całego niestrawionego jedzenia. I tu organizm ma do wyboru dwie skutecznie techniki: wyrzucanie górą lub dołem. Czasami obie te strategie są uruchamiane jednocześnie. I to jest prawdziwa rewolucja. Trudno, by przy tym fragmencie dorosły czytelnik nie zaśmiał się z młodszym. Prezentując lekturę młodszemu czytelnikowi zawsze warto zacząć od lżejszego, by powoli wprowadzać poważniejsze tematy, problemy czy konflikty. W ten sposób przejdziemy również przez rewolucję francuską. Cieszy szczególnie sposób objaśnienia pojęcia rewolucji społecznej na podstawie strajku kobiet w Islandii. Krwawa? Wcale, chociaż wielu panów mocno zabolała. Po co? żeby mężczyźni w Islandii zrozumieli, że nie są pępkiem świata. Co zmieniła? myślenie facetów. Co po niej zostało? Mnóstwo fajnych praw przyjaznych kobietom. Właśnie teraz czuję, chcę wierzyć, że nie tylko mądre książki, filmy, obrazy wykształcą nadchodzące pokolenie. Młodzi w końcu sami zaczynają chwytać za transparenty. Wszystkie pokolenia w końcu mówią „dość” mówienia nam jak ma być. Dość ministrów, którzy rządzą za pomocą gróźb i obrażania jednej grupy kosztem drugiej.
Niebywałym, a jakże trafnym jest odniesienie się również do jednego z najbardziej tajemniczych, niekiedy wstydliwych okresów życia nastolatków – mianowicie rewolucji hormonalnej. Autorzy pochylają się również nad tym, co to za rewolucja, która zmienia ciało, ale też nagle potrafi zmienić sposób myślenia. Że o to ich prywatna rewolucja, która również ich dotyczy i słowo rewolucja może nagle nabrać bardziej osobistego wydźwięku. Pozostaniemy jeszcze w dzisiejszych czasach – czas na rewolucję klimatyczną, co mnie szczególnie cieszy, bo wciąż uczniowie potrzebą rozmów o równości, ale też o katastrofie klimatycznej, która ma miejsce już teraz, na naszych oczach. Autorzy ostrzegają: Ludzie zaczną walczyć o wodę i uciekać tam, gdzie jest zimniej. A wtedy wybuchną nowe rewolucje. Dlatego zanim o nastąpi, warto zrobić rewolucję w myśleniu, żeby powstrzymać to szaleństwo. Książkę kończy najbardziej aktualna rewolucja. Ta będąca wypadkową pojawieniem się SARS-CoV-2, która uświadamia ludziom wciąż, co jest ważne, a jak bardzo kruche jest ich życie. Od tej samej rewolucji zaczęłam rok szkolny z uczniami. Dlatego szczególnie cieszy, gdy w skrzynce pocztowej pojawią się lektury na wskroś aktualne przekazane w takiej formie, że żaden czytelnik nie przejdzie obok nich obojętnie. Brawa dla autorów!
Gdy kończę pisać ten tekst, moje serce wciąż walczy z palpitacjami serca, a ciało z osłabieniem. Powoli po 10 dniach wyłaniają się nieśmiało zapachy, wraca smak. To były dni kompletnej izolacji, bezsilności i samotności. Dopada cię choroba, na którą nie ma lekarstwa, a jedynym zaleceniem jest łykanie paracetamolu. Codziennie budzisz się ze strachem, obserwujesz swoje ciało, śledzisz płytkość oddechu, ból w klatce piersiowej i zastanawiasz się czy ta najnowsza „rewolucja” zasiała w twoim ciele spustoszenie na całe lata. W tym okresie nie smakowało nic. Słowa nie zachwycały, nie układały się w wartościowe treści. Powoli wracają siły, burzowe chmury złażą z psychiki, a ta pomyślała, że nie ma lepszego czasu jak teraz, by sięgnąć po „Mury” i „Rewolucje”. Pomogą one zrozumieć młodszym sens trzymania transparentów i to, że to one często zaczynały falę zmian, które potem nazwano rewolucją.
Jestem ciekawa kolejnego rozdziału. Bardzo ciekawa.
„Mury” napisał Boguś Janiszewski, narysował Max Skorwider, styczeń 2019, Wydawnictwo Albus
„Rewolucje” napisał Boguś Janiszewski, narysował Max Skorwider, sierpień 2020, Wydawnictwo Albus