6/03 – Wiecie już chyba jak cenię serię SULINA, która odkrywa przed nami Europę, której nie znamy. W słowach tak wnikliwych i czułych, że zostają z nami na zawsze. A tutaj rzecz o Orzeszkowej, wsi ponoć od której zaczyna się Puszcza Białowieska. Orzeszkowo 14 to próba zapisania świata, który odchodzi, otwarcia na to, co dawniejsze, uważne, uczciwe spisanie widzianego i wysłuchanego.

13/03 – Czy to będzie kolejna z tych małych ilościowo, ale porażających tematycznie? Wydawnictwo Pauza przyzwyczaiło nas do poniewierania emocjonalnego zatem jestem ciekawa.

W swojej mikropowieści Tommy Wieringa maluje portret wygodnej egzystencji niby zadowolonej z siebie pary, która mimo wszystko nie odnajduje się we wspólnym życiu kreowanym według przepisu na wzorcowy związek. Czy kochają się naprawdę, czy tylko dbają o pozory?

13/03 – Od Wydawnictwa Karakter w tym miesiącu to chyba chcę wszystkie premiery. Książkę pisał po japońsku, dla Japończyków i jako pierwszy obcokrajowiec otrzymał za nią nagrodę literacką Shincho Gakugei. To samo w sobie mnie już zachęca.

Autor miał dwanaście lat, gdy w 1964 roku zamieszkał z rodzicami w Japonii i spędził tam niemal całe swoje życie. Jak się okazało, rok ten był punktem zwrotnym w historii kraju organizującego właśnie letnie igrzyska olimpijskie. Rozpoczął się wtedy okres boomu ekonomicznego i gwałtownej modernizacji.

Tego samego dnia Wydawnictwo Karakter wydaje „Głosuj na pana Robinsona i lepszy świat”. Brakuje mi powieści. A ta amerykańska powieść z 1993 roku już od dawna nazywana jest klasyką. A tu przed nami:

Groteskowa powieść, której akcja toczy się na amerykańskiej prowincji. W miasteczku doszło do spektakularnej egzekucji burmistrza, wszystkie szkoły zostały zamknięte, a mieszkańcy spędzają czas na budowaniu zasieków wokół domów i spotkaniach w klubie rotarian. Narrator powieści, Pet Robinson, nauczyciel zafascynowany praktykami Inkwizycji, postanawia założyć szkołę we własnym domu i wystartować w wyborach. Surrealny świat jak z koszmarnego snu w wielu aspektach niepokojąco przypomina ten, który dobrze znamy. 

20/03 – Przepraszam, ale wszystko co Gombrowicza, to ja chętnie. Ciekawe zestawienie Witolda i jego styczności ze zwierzętami w tekstach. A jest ich aż około sto czterdzieści.

Spacerowałem po alei eukaliptusowej, gdy wtem zza drzewa wylazła krowa. Przystanąłem i spojrzeliśmy sobie oko w oko. Jej krowiość zaskoczyła do tego stopnia mą ludzkość – ten moment, w którym spojrzenia nasze się spotkały, był tak napięty – że stropiłem się jako człowiek, to jest w moim, ludzkim, gatunku. Uczucie dziwne i bodaj po raz pierwszy przeze mnie doznane – ten wstyd człowieczy wobec zwierzęcia.

20/03 – Ja jestem absolutnie zaintrygowana i zaciekawiona!

Bogato ilustrowana historia jednego z najbardziej popularnych fontów – używanego przez globalne korporacje, firmy przygotowujące kampanie polityków (od Richarda Nixona po Hillary Clinton), ale mającego też wiele całkiem banalnych zastosowań. Autor opowiada o Bauhausowych korzeniach Futury, pokazuje ją jako element systemów, narzędzie ideologiczne i instrument reklamy.

27/03 – To, że płakałam na samym opisie? To prawda. To, że to przeczytam? To konieczne. Czy się potem rozpadnę znów na kilka tygodni? Całkiem możliwe.

Fanni podała cyjanek swojemu synowi Jurkowi. Mama Biety, dziewczynki urodzonej w warszawskim getcie, uśpiła ją luminalem, umieściła w drewnianej skrzynce i w ten sposób przemyciła na aryjską stronę. Do skrzynki włożyła jeszcze srebrną łyżeczkę z wygrawerowanym imieniem i datą urodzin. Inna matka w czasie likwidacji łódzkiego getta zażyła cyjanek, a córkę wyrzuciła za okno – miała tylko jedną porcję trucizny.Dziewczynka przeżyła, bo spódniczką zahaczyła o latarnię.