Trudno uwierzyć, że minął już rok i 9 czerwca podczas Festiwalu Miłosza zostanie przyznana po raz siódmy Nagroda im. Wisławy Szymborskiej. Mija kolejny rok, a słowa wypowiedziane podczas zeszłorocznej laudacji wciąż są aktualne. Mianowicie, że w tych prozaicznych, przegadanych czasach poezja – czyli mowa skondensowana, skupiona, esencjonalna – wciąż istnieje, wciąż ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Przyznawanie takiej nagrody to nie tylko nagroda pieniężna dla autora, ale również swoiste upomnienie się poezji o fakt jej istnienia i zwrócenie jej należytego miejsca. Przyznajmy się sami przed sobą ile tomików poetyckich zalega na naszych regałach? Z pewnością ugina się ona od prozy. Poezję trudno nawet znaleźć w książkowych przybytkach, chyba, że są to świadome księgarnie kameralne. Poezja często nie leży na widoku. Trzeba po nią świadomie sięgać, wyszukać, przeżyć. A zapewniam, że są to zawsze silne przeżycia.

Przyznawanie takich nagród to dodatkowa sposobność do obcowania z poezją i wyciągnięcia jej na światło dzienne. Dlatego tak cieszy, że nowa kapituła w składzie: Andrej Chadanowicz (Białoruś), Xavier Farré (Hiszpania), Wojciech Ligęza (Polska), Antonia Lloyd-Jones (Wielka Brytania), Karol Maliszewski (Polska), Alina Świeściak (Polska) i Dorota Walczak-Delanois (Polska, Belgia) nominowała pięć książek poetyckich, które nie są oczywiste. Co więcej, to zawsze tomiki, które swoją premierę miały wiele miesięcy temu, a my dopiero widzimy je pierwszy raz teraz. Czyż to nie namacalny dowód na to, że wciąż za mało cenimy poezję? Czas przyjrzeć się nominowanym i ich tomikom, które doprowadziły ich do serc kapituły, by mieć teraz szansę zdobyć też nasze.

Marta Podgórnik urodzona w 1979r. sama w jednym z wierszu swojego nominowanego tomiku „Mordercze ballady” przypomina, że urodziła się w Sosnowcu. To nie jej pierwsze zetknięcie się z tą nagrodą. Już jej dwa poprzednie tomiki dotarły do finału: „Zawsze” i „Zimna książka”. Tytuł najnowszego tomiku wskazuje na swoiste morderstwo ballad, ale to coś o wiele więcej:

Sięgając po parodie/trawestacje znanych piosenek, wśród których przeważają ballady Nicka Cave’a oraz (zwłaszcza) Leonarda Cohena, Podgórnik tworzy „Balladami…” galerię fałszywych podmiotek, mówiących w zgodzie z konwencjami, dopasowujących się rytmicznie do melodii piosenek, ale też będących kolejnymi wcieleniami samej poetki. To ujmujący melodramat, rozpisany na fałszywe songi. (Jakub Skurtys, Mały Format )

Kamila Janiak urodzona w 1984r. to kobieta orkiestra. Pisze, tworzy teksty piosenek, śpiewa w aż pięciu zespołach. Swoją poezją doprawia trafnymi ilustracjami. Intryguje już sam tytuł tomiku nominowanego do Nagrody: „Wiersze przeciw ludzkości”. Uważam, że nie istnieje coś takiego jak jedna i obowiązująca interpretacja. Dlatego też z jednej strony bardzo się cieszę, że Ola mogła przełożyć moje wiersze na swoją grafikę zupełnie bez mojej ingerencji. Z drugiej strony nigdy nie prosiłam nikogo, żeby zilustrował moje książki. To się po prostu przydarzało. Kiedy ktoś proponuje mi włączenie grafik, mówię: „weź ten tomik i stwórz cokolwiek, gdziekolwiek, co tylko cię zainspiruje”. Wtedy powstaje wartość dodana, z fuzji dwóch horyzontów. – przyznaje w tym wywiadzie.

Jedno z jurorek mówi o tym tomie: Ta poezja przypomina kwas, który drąży i wypala. – I to już sama w sobie zachęta, by po niego sięgnąć.

Marzanna Bogumiła Kielar urodzona w 1963r. na swój nowy tomik kazała nam czekać 12 lat. Jest autorką kilku tomików poetyckich tłumaczonych na kilkadziesiąt języków. Jest też laureatką wielu nagród literackich, m. in. Nagrody Fundacji im. Kościelskich (1993) czy Paszportu Polityki (2000). Do jej tomiku „Nawigacje” nominowanego w tym roku do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej posłowie napisał Andrzej Stasiuk, a w nim pisze tak:

Bezludna jest ta poezja. Sprawia wrażenie bardzo starej. Jakby pochodziła z czasów sprzed naszych narodzin. Jakby ułożono ją, zanim się zjawiliśmy, sprowadzając chaos na świat.

To fakt, że Piotr Janicki postanowił, że na swoim tomiku nie wydrukuje ani swojego nazwiska ani tytułu, skłonił mnie do tego, by pokazać twarze tegorocznych nominowanych. Dość, że częstotliwość czytania poezji nigdy nie jest wysoka, to jeszcze twarze poetów i poetek są nam mało znane. Zatem Piotr Janicki urodzony w 1974r. i jego „Psia książka” to według jednej z jurorek poezja przeciwko dążeniu do puenty, konwencji, strukturze. Jest autorem trzech tomików poetyckich, ale to nie jego pierwsza nominacja do nagród.

Słowem, mamy tu do czynienia z odsłanianiem się rzeczywistości niewidzianej na co dzień. Choć oczywiście nie o sam proces odsłaniania tu chodzi, ale o manewry języka i oka, dzięki którym zbaczamy z traktów obrazowo-tekstowych, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Piotr Janicki bowiem – na nic zdało się wpisywanie do metryczki N.N. jako autora/autorkę tomu – odnawia widzenie językowe, a kiedy usiłujemy wejść w pokazywane przez niego obrazy, ślizgają się one niejako po brzegach naszych społecznych i kulturowych soczewek. (Anna Kałuża, Tygodnik Powszechny)

Robert Król urodzony w 1981r. w Jaśle wydał już sporo tomików poetyckich. Nagrody za jego poezje też nie są mu obce. Do tej pory był laureatem ogólnopolskich konkursów m.in.: o laur Czerwonej Róży w Gdańsku, konkursu im. Stanisława Czycza w Krakowie. Poeta to też Stypendysta Miasta Jasła (2006, 2018), Miasta Krakowa (2009) oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2016).

Jeśli chodzi o jego najnowszy nominowany zbiór „Polka” to jurorzy nie ukrywają radości:

Hurra! Robert Król wraca po latach i to wraca zmieniony, dużo lepszy, inny.

Król wybiera poemat i nawiązuje do romantyzmu. Ale u niego jest porządne stąpanie po ziemi.