Za nieco ponad miesiąc zostanie przyznana Nagroda im. Wisławy Szymborskiej. Nominowano 5 tomików z ponad 200 napisanych w języku polskim i wyłoniono jedną laureatkę za tom poetycki napisany w języku obcym. Jest nią Linn Hansen i jej „Przejdź do historii” w przekładzie niezawodnej Justyny Czechowskiej.

W tym roku do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej kapituła nominowała następujące tomy napisane oryginalnie w języku polskim:
– „Druga ręka”, Wojciech Bonowicz (wydawnictwo a5),
– „Psalmy”, Julia Fiedorczuk (Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji T. Karpowicza)
– „Kord”, Natalia Malek (Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury i Staromiejski Dom Kultury w Warszawie),
– „Zimna książka”, Marta Podgórnik (Biuro Literackie),
– „Lucyfer zwycięża”, Ilona Witkowska (wydawnictwo Ha!art)

Kilka dni temu pytałam Was jak czytacie poezję. Czy zaczynacie od środka, początku, losowo, a może od końca? Wracacie do poezji? Ukochanych wierszy, dotkliwych wersów? Nie ma złej metody, ważne byśmy w ogóle do niej sięgali. Tym bardziej, że w Polsce poezja jest pięknie wydawana, spójrzcie sami na te fantastyczne okładki. Postanowiłam, że zanim przystąpię sama do lektury i przedstawię Wam tematykę każdego z tych tomików, to oddam głos samym twórczyniom i twórcy.

Niech przemówią ich pierwsze wiersze.

„Krajobraz z dziewczynką” w tomiku „Psalmy” Julii Fiedorczuk:

j&j

chciałabym powiedzieć – do niej, do obojga –

połóżmy się pod trawą, połóżmy się w cieniu

suszonych okrętów . niech sprawę losu przejmą

te platany, chciałabym powiedzieć, patrzcie

lecz tylko głaszczę przezroczyste niebo. słońce się

przesunęło i widać zielonego dzięcioła. zaśnijmy już

chciałabym powiedzieć, bądźmy już na zawsze

dywanem, kłębkiem kurzu, lecz tylko stoję

w chmurze śmiechu i wróć jest tym słowem,

którego nie mówię, kiedy wybiega na trawę

zewnętrzna jak świat i w tej chwili umiera ktoś inny –

„Ziarno” w tomiku „Kord” Natalii Małek

Ziarno minimalizmu kiełkowało w Matyldzie

Spacerowała.

Poważne sprawy zajmowały ją

nie mniej niż trywialne. Basen. Inflancka. Populacja i depopulacja –

jak doczepianie włosów. (Tyle czynności wiąże się

z importem kawy,

a ona nadal jest niezbędna) Patrzyła na ulicę. Ziarno w Matyldzie

to nie skupisko.

 „Wiersz” w tomiku „Druga ręka” Wojciecha Bonowicza

Znalazłem wiersz

sprzed dwudziestu lat

czy na pewno mój?

Chciałbym

lecz ten kto go napisał

od dawna milczy.

„Nie” w tomiku „Lucyfer zwycięża” Ilony Witkowskiej

nie chce spać.

nie chce robić.

ty sobie wystawiasz kapliczki,

a na mnie tu wciąż czyha.

droga wolna

ale weź na nią wejdź.

„Czułe przekleństwo” w tomiku „Zimna książka” Marty Podgórnik

Nie nosi cyferblatu; tylko zegarki elektroniczne, plastikowe, z melodyjkami jakie dostawało się na komunię świętą. W święta nie dzwoni do żony, którą kiedyś miał; wziął ją na poezję i zburzył domek z kart, kiedy mu ów zbrzydł. Dziś nie zadzwoni nikt. jego Saint-Étienne i Champs Élysées, jego Berlin, Praga, i Gliwice, gdy pomógł jej wysiadać, wszystko wrednie mdłe. Powraca jak zgaga po złych szampanach pitych têtê-à-têtê. Więc gniew się wzmaga, wrze krew, i tylu nagle pragnie mu doradzać.

A on zrobi im wbrew. Rozbierze do naga tę jedną śmierć, która zaszczuła w nim życie. Znakomicie, jeśli to kreacja, domaga się braw. Jeśli wykona dzieło należycie, odciśnie dłoń w alei literackich sław. I, drodzy czytelnicy, wszyscy to kupicie, a on się żachnie, słysząc wasze och i ach.

Nie spisał cyrografu, zawarł słaby pakt, z kimś, kto pomógłby zrobić znacznie więcej. Co kupił? Częściej miewa szczęście w grach, widuje ją w rozmazach, w jej trupiej sukience, wprawdzie tylko w złych snach, nie stać go na więcej, ale jedynie tam nie drżą mu ręce.

Czasem zdaje się bliższy, czasem całkiem obcy. Żywa nie płacze po nim, cóż, tacy są chłopcy. Poderwać, wykorzystać dziewczynę do wzięcia, a potem jej unikać na wspólnych przyjęciach. Nie dotykać niczego, co byłoby żywe, bo to Zmarłej wydałoby się niewłaściwe.

Tomik „Przejdź do historii” Linn Hansen w przekładzie Justyny Czechowskiej

Jak car Mikołaj uzasadniał wojnę przeciwko Imperium Osmańskiemu?

Jak wytłumaczyć wzrost zaludnienia?

Czego dotyczy teoria wirulencji pasożytów?

Jak wielkie było imperium arabskie?

W jaki sposób Nigeria zdobyła niepodległość?

Wyjaśnij etymologię słowa wakcynacja.

Co udowodnił Louis Pasteur?

Opisz teorię Thomasa Roberta Malthusa.

Jaką rolę odrywał handel?

Według jakich zasad pracowano?

Porównaj epokę żelaza w północnej i południowej Europie.

Skąd wywodzi się język tuareski?

Kto był architektem pokoju?

Jak zmieniała się Francja?

Jak ma się germański wiersz heroiczny do pojęcia klasy?

Co oznaczają kolory kongijskiej flagi?

Jak narodziła się uprawa?

Co czego przyczynili się Fenicjanie?

A Rzymianie?

Wyjaśnij na czym polega feudalizm.

Poezja jest literacką przygodą. Gnębiono nas „co autor miał na myśli?”, ale oprócz tego co autor ma na myśli w procesie tworzenia, to mnogość znaczeń możemy odczytywać sami. To nasza wrażliwość jest najlepszym kluczem interpretacyjnym. Trudno zapewne stwierdzić po pierwszym, jednym wierszu, czy czujecie w powyższych utworach kawałek siebie, ale każdy z nich ma obiecujący ciąg dalszy. Poezja jest przygodą w przenośni i dosłownie, ratuje i gnębi, zależnie w jakim stanie się znajdujemy.

Mnie tomik „Psalmy” Julii Fiedorczuk zabrał na dosłowną przygodę, gdy chcąc go czytać na pomoście, położyłam go obok siebie, kiedy to wiatr próbował mi go zabrać i zatopić. Czy tak, jak środek tego tomiku woła o ratunek wykluczonych, roślin, ludzi i krajobrazów, tak i poezja wołała ratunek? Bez wahania zanurzyłam się w wodzie, by go wydobyć. Teraz leży pulchny, pożółkły, wzbogacony o ciekawą historię ocalenia. Nie da się wyraźniej odczytać tego przesłania – na ratunek poezji. Czytajmy ją.