Są obrazy tak wymowne, że zastępują tysiące słów. Mogłabym tu właściwie wstawić zaledwie okładkę tej książki i jej tytuł bez szczególnego zachęcania, bo przekaz zawarty w tej formie sztuki nie potrzebuje dodatkowych interpretacji, jest krystaliczny w swojej postaci i swoją bezpośredniością dotknie więcej osób niż długie polityczne przemowy wykrzyczane do megafonu. Zestawienie niewinności dziecka z brutalnością policji, postawienie stoickiego instrumentu i granie pokojowej muzyki naprzeciw kordonu aparatu represji krzyczą jasno: my się nie chcemy bić.

Chcieliśmy pokazać, że protestujący to nie tylko zamaskowani agresorzy, lecz także zwykli ludzie, wrażliwi i twórczy. Na przemoc odpowiemy sztuką – taka myśl nam przyświecała. Chcieliśmy rewolucji przez kulturę i udziału kultury w rewolucji.

Książka Ewy Sułek „Chłopak z pianinem. O sztuce i wojnie na Ukrainie” zasługuje jednak na więcej niż zwyczajnie wspomnienie i eksponowanie okładki. W środku znajdują się treści i zdjęcia, którym towarzyszą fakty i historie ludzi z krwi i kości, których niekiedy niesłychane sploty zdarzeń poprowadziły do inspirujących zrywów  w imię rewolucji i pokoju.

Też to zauważyliście? Medialny wybuch wokół rewolucji na Majdanie, po którym zawsze przychodzi cisza? Jedna z bohaterek książki mówi: To taka zapomniana wojna gdzieś na krańcu Europy, taka trochę przeterminowana. Dzięki tej książce poznamy rewolucję i wszelkie jej iskry. Rozpalające się protesty, zwane później Euromajdanem, oczami pozornie zwykłych ludzi. Pozornie, ponieważ to, co nastąpiło później wymagało od nich ogromnej odwagi, samozaparcia i niezwykłości, która ze zwykłego chłopca, dziewczynki, kobiety i mężczyzny czyniło zaangażowane obywatela rozdzieranej Ukrainy.

Książka wprowadza na początku tych bohaterów wymienionych jedynie z imienia. Przedstawiają siebie opowiadając o punkcie granicznym, który sprawił, że wyszli na ulice, by przyłączyć się do rewolucji. Świadectwo bez efekciarstwa i cukrzenia czegokolwiek, którego wagi nie da się przecenić:  Byłem zły, ale nie aż tak, żeby wyjść na ulicę. Rząd wciąż podejmował decyzje, z którymi się nie zgadzałem, było to dla mnie normalne. Ale każdy ma w sobie jakieś granice. Do pewnego momentu można z nimi igrać, podchodzić pod mury. Nie można ich jednak przekraczać. Złamanie obietnicy integracji z Unią Europejską było naruszeniem mojej granicy. Myślałem, że wreszcie coś się zmieni na lepsze – chociażby takie drobnostki jak wyjazdy bez wizy. Chciałem zbliżyć się do Europy, a nie do Rosji.  – wyznaje Markijan w książce.

Geneza konfliktu wydaje się nieodzownym składnikiem książki, która będzie opowiadać o próbach zwalczenia represji w najbardziej twórczy sposób z możliwych. Kiedy to jednostka wybrała sztukę jako formę protestu wobec opresji Rosji. Ulice zajmował ogień, ludzie ginęli, a „twórczy ferment” stał się medium walki z beznadziejną i odnajdywaniem własnej tożsamości. Rewolucja przez kulturę to możliwie najpiękniejszy zryw wolnościowy w tym najbrzydszym okresie nowoczesnej historii Ukrainy.

Bez kultury, tradycji i sztuki nie bylibyśmy społeczeństwem, jedynym narodem i nie mielibyśmy powodu, żeby protestować, bo niby co miałoby nas łączyć? Co mielibyśmy chronić? Za co walczyć? Wszystkie konflikty dotyczą sposobu, w jaki żyjemy – czyli właśnie kultury całego narodu. Gdyby nie artyści, istniałyby jedynie grupy ludzi mieszkające na jakimś terenie. Jeśli nie ma kultury, nie ma nic. Kultura prowokuje do myślenia i jest bardziej złożona niż działania militarne, w których dominuje przekaz „my i oni”. (…) Dlatego większość naszych działań kierowaliśmy bezpośrednio do policji. Chcieliśmy, żeby zadali sobie pytanie, kogo bronią, a kogo biją, i czy ten wybór jest na pewno słuszny.

Ewa Sułek zatem pokazuje nie tylko znaczenie konfliktu dla polityki, ale również kultury i jej rozwoju. Śledzi zjawiska i zmieniający się sposób myślenia dzisiejszego homo soviectus, który wierzy w cuda, a nie naukę, brakuje mu racjonalizmu, uważa, że każda porażka to wina „niezidentyfikowanego innego”. Ciekawym w kontekście człowieka sowieckiego jest również zwrócenie uwagi na różnice między Wschodem z jego podejściem ideologicznym a historycznym i naukowym Zachodem. Autorka poprzez sztukę przybliża czytelnikom zmieniające się postawy w trudnym okresie dla dzisiejszej Ukrainy. Podczas licznych podróży i rozmów z uczestnikami rewolucji na Majdanie wyrusza w 2014 roku na poszukiwania chłopaka z pianinem z poruszającego zdjęcia, która stało się viralem. Książka, która powstała okazuje się opowieścią przekazaną oczami migawek fotograficznych. Migawki, murale i happeningi, za którymi stały wielkie idee i szczytne cele. Sposób kreacji i multum interpretacji zadziwią niejednego czytelnika.

Gdy przyszedł fragment, w którym poznajemy pierwszą ofiarę śmiertelną Majdanu, Serhija Nigojana, nie musiałam czekać na jego zdjęcie umieszczone w książce. Wyraźnie pamiętałam jego twarz. Twarz, która prawdopodobnie była najliczniej fotografowana podczas protestów, wzbudzając teorie spiskowe. Może był terrorystą? Szpiegiem? Prowokatorem? Czemu fotografowano go przed śmiercią? Ja nie widzę żadnego spisku, był po prostu niezwykle charyzmatyczny, silny i piękny. Był strażnikiem Majdanu. Symbolem siły – mówi Maksym, który go fotografował. Ten symbol siły i poruszający obraz konfliktu na Majdanie możecie poznać dzięki tej książce, i uzupełnić jej lekturę oglądając film dokumentalny „Winter On Fire. Ukraine’s Fight For Freedom”, nakręcony przez i dostępny na platformie Netflix. Długo sama musiałam „wychodzić” ten film.

 

Utopijne myślenie Markijana, że dzięki pokojowym akcjom, performance i happeningi mogą sprawić, że protestujący zostaną zrozumiani. Że zmanipulowani przez władzę policjanci, którzy w rzeczywistości nie są wrogami, dostrzegą w nich kogoś więcej niż terrorystów i banderowców. To wszystko doprowadziło do go pianina. Chłopak z pianinem okazał się jedną z „beztwarzy” ukraińskiej rewolucji. „Samotnego wobec oddziału policji i smutku szarej codzienności”, kiedy to płakać miała, krwawić miała, cała Europa, a nie tylko Ukraina. Aneksja Krymu doszła do skutku, ludzie wciąż żyją w cieniu wojny w Donbasie. Ukraina wciąż krwawi. Książka Ewy Sułek skutecznie przypomina tę „trochę przeterminowaną wojnę gdzieś na krańcu Europy” podkreślając, że przemoc to nie tylko jedyna odpowiedź na przemoc.

 

 

Ewa Sułek, Chłopak z pianinem. O sztuce i wojnie na Ukrainie, sierpień 2018, Wydawnictwo PWN.