4/12 – To drugie wydanie, ale nie sposób dla mnie o nim nie wspomnieć, bo to jedna z moich ukochanych książek z serii Sulina i jeśli ma ją do nadrobienia, to czym prędzej. Moja recenzja może dodatkowo zachęci: Antropolog odczuwania.

4/12 – Pięć pełnych napięcia dni w upalnej Katalonii 1982 roku. Reprezentacja Polski w piłce nożnej zatrzymuje się w podbarcelońskim hotelu. Podczas gdy Piechniczek obmyśla strategię na mecz ze Związkiem Radzieckim, a Boniek świętuje transfer do Juventusu, w budynku hotelowej piekarni ukrywa się dwójka członków ETA. Policja wpada na trop uciekinierów, zmuszając dawnego szefa komanda do działania…

Samotny mężczyzna, poruszający thriller, który sam autor nazwał swoją „najbardziej intelektualną powieścią”, mówi o tym, jak trudno zerwać z własną przeszłością, przede wszystkim jednak o tym, co się dzieje, gdy walka z dyktaturą traci swój romantyczny rys i przeradza się w terror.

6/12 – Na koniec roku zdecydowałam się na objęcie patronatem czegoś niespotykanego, oryginalnego, co mnie osobiście podczas lektury rozbawiało nie jeden raz! Słowami Wydawnictwa: Uwaga, nadlatują kruki! A dokładniej – „Corvina, czyli Książka o krukach” Petra Ràkosa w przekładzie Olgi Czernikow. Utwór-mozaika, szalony i nieokiełznany w swojej groteskowej fantazji i surrealistycznym rozhasaniu. Czego tu nie ma! Islandzkie mity, bajka ezopowa w kilkunastu wariantach, apokryficzne kazania św. Franciszka, czarnopiórzy rycerze Okrągłego Stołu, kruczy kolonializm (zwany też corvinizacją), tablica stratygraficzna (plejstocen, holocen, moldavit, vibovit, emeryt, dyfteryt), podręcznik savoir-vivre’u dla kruków, arie operowe, a do tego parodie poczytnych romansów i zakrojona na szeroką skalę drwina z agresywnego a wszechobecnego maskulinizmu.

9/12 – „RuRu” to dziewięć poruszających opowiadań Joanny Rudniańskiej. Zilustrował je Mateusz Kaniewski. – tak skąpo zapowiedziała Nisza swoją grudniową nowość. Ale wiecie co? Mnie to wystarczy. I delikatne „ruru” w tytule.

undefined

15/12 – Ciekawe! 500 fotografii z całego kraju, a na nich murale przedstawiające „żołnierzy wyklętych”. Tworzone oddolnie lub finansowane w ramach programów patriotycznych władzy „dobrej zmiany” są przede wszystkim ponurym obrazem jednej z form polskiego patriotyzmu. Na ile ich twórcy są świadomi prawdziwej historii malowanych przez siebie żołnierzy, na ile rozumieją symbolikę, jaką się posługują – między innymi to próbuje zrekonstruować i zdokumentować autor, wybitny fotograf i poeta, twórca wielu ważnych książek, takich jak m.in. Niewinne oko nie istnieje oraz Święta Wojna.

Nie zapomina o Tajfunach, które jeszcze przed końcem roku obok „Niedźwiedziego Boga” wydały „Gąsienicę”: Opowiadania Ranpo ewoluowały na przestrzeni lat – zaczynał od typowo detektywistycznych opowiadań w stylu Arthura Conan Doyle’a czy Agathy Christie, z czasem jednak zaczął przesuwać się w stronę opowiadań grozy à la Edgar Allan Poe (od niego również zapożyczył swój artystyczny pseudonim – Edogawa Ranpo wypowiedziane szybko brzmi niemal jak Edgar Allan Poe) i skupiał się na ciemnych zakamarkach ludzkiej psychiki. Wolał szokować, straszyć i zadawać zagadki, niż je rozwiązywać. Razem z tłumaczem antologii Dariuszem Latosiem wybraliśmy opowiadania, które najlepiej pokazują różne etapy jego pisarstwa.